Popatrzył na mnie.
-To ty- wrzasnął.
-Owszem ja- uśmiechnęłam się lekko wyłaniając spod stołu.
Spojrzał na mnie nieco zbity z tropu.
-Rzuciłaś we mnie moim mieczem- warknął.
Skinęłam głową.
-A jeśli to magiczny miecz i sam poleciał do pana?- zachowałam oficjalny ton mimo że niemal pluł mi się w twarz.