Moje forum
Miejsca => Tawerny => Wątek zaczęty przez: Trianna w Lipiec 21, 2013, 20:24:28
-
Jedna z najgorszych. Jest jednak najbezpieczniejsza dla tych "ciemnych" charakterów.
-
Weszłam siadając za jednym ze skrytych w cieniu stolików.
-
Uśmiechnęłam się lekko.
-
Wszedłem. Rozejrzałem się i usiadłem przy pustym stoliku. Zobaczyłem dziewczynę, ale mój wzrok tylko się po niej prześlizgnął i pomknął dalej.
-
Pochyliłam się gdy nad moją głową przeleciała butelka rozbijając się o pobliską ścianę. Znów rozgorzała jakaś "bitwa".
-
Uniosłem lekko brwi, patrząc walczących ludzi. Myślałem tymczasem zupełnie o czym innym.
-
Parsknęłam cichym śmiechem. Byli tak śmieszni w swojej porywczości.
-
Zacząłem się rozglądać za ludźmi, którzy nie byli jeszcze całkiem pijani, o ile to możliwe, oraz którzy mogli znać się na statkach i rubierzach.
-
Założyłam chustę która zakrywała większość twarzy. Przyglądałam się facetowi który wszedł uważnie spod kapelusza.
-
_________________________
Że mnie? xD
-
Nie ufokowi, jasne że tobie.
-
Dalej się rozglądałem.
-
Westchnęłam obserwując bójkę.
-
Oparłem się o oparcie krzesła, wciąż przypatrując się ludziom.
-
Oparłam się o stół. Przewinęłam wzrokiem po wszystkich.
-
Wyjąłem osełkę i zacząłem ostrzyć szpadę.
-
Nie ma to jak ostrzyć szpadę w miejscu w którym trwa bijatyka...xD
Lecę.
-
_____________________
Ta ;D
pa.
-
Siostra podsunęła mi pomysł by złodzieje mogli być zatrudniani przez piratów. Co ty na to?
-
____________________________
Jak na lato ;D
Tzn. jeśli masz na myśli zaciągnięcie się do załogi xD
-
Trianna jako pirat. A więc Ahoj, Kapitanie.
Ale czy kobieta na statku nie przynosi pecha? ::) :P
-
________________________________
Elizabeth nie przyniosła, to ty też nie xD
-
Hmm...Trianna nie da się nieświadomie upić rumem na wyspie. Nie licz na to!
Ale świadomie, może...xD
-
Schowałem osełkę i zacząłem wodzić wzrokiem po tłumie.
____________________________
xD
-
Plecy mnie bolą >.<"
-
___________________________________
Heh xD
Lecę, pa.
-
Paaa.
-
______________________
Już xD
-
Pochyliłam się ponownie gdy tym razem szpada przeleciała obok mnie wbijając się w ścianę. Skrzywiłam się.
Naostrzyłeś szpadę? A teraz może wróćmy do fabuły.
-
Wsunąłem szablę do pochwy i spojrzałem spod kapelusza na Triannę.
-
Wyciągnęłam szpadę z drewna oglądając ją z namysłem. Po chwili rzuciłam nią w pewnego człowieka tym samym przyszpilając go do jednego z drewnianych słupów.
Wesoło puściłam oko do Hackin'a
To ja jestem od spojrzeń spod kapelusza. ::)
-
Uśmiechnąłem się lekko.
-
Facetowi od szpady chyba nie bardzo się to spodobało. Wściekle mrucząc zaczął szukać winnego wzrokiem. Nałożyłam kapelusz lekko zsuwając się z krzesła.
-
Patrzyłem z lekkim rozbawieniem na to, co robi Trianna.
-
Gdy facet przechodził od mojego miejsca podłożyłam mu nogę. Runął jak długi by po chwili podnieść się klnąc niemiłosiernie. Skryłam się jeszcze bardziej chichocząc.
-
Rozparłem się na krześle, przyglądając się poczynaniom złodziejki.
-
Popatrzył na mnie.
-To ty- wrzasnął.
-Owszem ja- uśmiechnęłam się lekko wyłaniając spod stołu.
Spojrzał na mnie nieco zbity z tropu.
-Rzuciłaś we mnie moim mieczem- warknął.
Skinęłam głową.
-A jeśli to magiczny miecz i sam poleciał do pana?- zachowałam oficjalny ton mimo że niemal pluł mi się w twarz.
-
Postanowiłem na razie nie ingerować. Patrzyłem uważnie na ludzi.
-
Był najwyraźniej już po paru kieliszkach bo zaczął się zastanawiać. Tymczasem zniknęłam pod stołem i przesunęłam się bliżej drzwi w międzyczasie wiążąc włos i chowając je pod kapeluszem. Zdjęłam chustę.
-
Wstałem i podszedłem do Trianny.
-Chcesz się zaciągnąć do załogi?
-
Zamrugałam.
-Poczekaj- powiedziałam cicho przerywając mu i oglądając się. Facet od szpady znów zaczął mnie szukać. Zasłoniłam się jakimś pudłem.
-Dobra co chciałeś?- mruknęłam.
-
-Pytałem, czy chcesz się zaciągnąć do załogi mojego statku. - powtórzyłem cicho.
-
-Nie słyszałeś przypadkiem że kobieta na statku przynosi pecha i Krakeny- uśmiechnęłam się lekko.-Ale propozycja jest nader ciekawa.
-
-Słyszałem. - również się uśmiechnąłem. Zmrużyłem oczy. -Cieszę się.
-
-No to tak, nie mam choroby morskiej. Jest już plus. Po drugie ten facet chyba tu idzie więc wolę się stąd zmyć- mruknęłam znów się oglądając.-Dobra zgadzam się.
-
-Dobra. Idziemy?
-
Skinęłam głową wstając. Wyszłam uciekając przed goniącymi mnie wyzwiskami poszkodowanego człowieka.
-
Uśmiechnąłem się lekko i wymknąłem się z gospody za Trianną.
-
Weszłam. Rozejrzałam się, siadając przy stole.